Najnowsze komentarze
Na wszelki wypadek tutaj pisze: Ni...
Witaj ponownie! Ostatnie spotkanie...
@jazda na kuli - tak, nadal jestem...
Latasz coś jeszcze?
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki

28.01.2011 03:42

W drodze do Norwegii

Specjalnie na prośbę osób, które chciały aby wpis na temat mojej wycieczki pojawił się na tym blogu... ;)

 

Mając kumpli tu i tam każdy ma swój odmienny fach, ale większość to i tak motomaniacy a pasja łączy ludzi. 

Tym razem moja przygoda rozpoczęła się właśnie poprzez prace jednego z przedstawicieli motocyklowej armii.

Jako, że gadam szybciej niż myślę tym razem jakoś tak mi z ust wyskoczyły słowa, że chciałabym się wybrać w trasę tirem i zobaczyć świat od innej strony. Wysokiej wielkiej długiej i ciężkiej lory w której spędza się kilka dni w różnych warunkach i z wieloma niedogodnościami.

10.01.2011r Dzień jak co dzień początek tygodnia czyli poniedziałek...Załatwiam swoje sprawy nawet już nie pamiętam co i jak, ale coś tam się robiło... Dzwoni wspaniały wynalazek zwany telefonem komórkowym ahaaa kumpel ciekawe co wymodził...

"No to jak spakowana? bo dziś ruszasz ze mną w trasę o 19 po Ciebie jestem.",

"Ale jak to, ja z Tobą czym? gdzie? jak długo?",

" No mówiłaś że chcesz pojechać w trasę tirem to Cię zabieram dziś i jedziemy do Norwegii wrócimy w piątek rano."

No i tak oto zapadła decyzja, że jadę dziś do Norwegii, choć nie byłam do końca przekonana co do tego.

Kiedy weszłam do domu mama powiedziała, że list jest do mnie u mnie na biurku. Patrzę oo… wreszcie ubezpieczenie przesłało moje dokumenty po chyba 3 miesiącach z przepisanym OC.  Otwieram zadowolona a tu nagle oczy mi z orbit wyskoczyły jak w dawnych kreskówkach.... kwota do zapłaty jakieś 560 zł :O kurna za co, dlaczego, jakim cudem? Dzwonie na infolinie babka rozkłada ręce i mówi, że już nic nie jest w stanie zrobić, rozmowa trwa około 30 min może dłużej, ale i tak bez sensu tylko mi ciśnienie rośnie :/ W tym właśnie momencie stwierdziłam, że jadę do Norwegii bo nerwy mnie rozniosą i czas wyluzować bo mój organizm ostatnio mocno pokazuje, że ma dość nerwów...

Poszłam do kumpeli pogadałyśmy o ubezpieczeniu, pożegnałyśmy się i wróciłam do domu w którym nikogo nie było. Mama została poinformowana telefonicznie, iż jej córka wyjeżdża do Norwegii i wraca pod koniec tygodnia. Jakież było jej zdziwienie i niedowierzanie w moje słowa. Chyba była przekonana, że w moich słowach mało prawdy się kryje, ale co tam powiedziałam i mam czyste sumienie przynajmniej ;)

Kiedy poszłam się wykąpać i ogarnąć samą siebie do wyjazdu znowu telefon od kumpla, że rusza z bazy i za ok godzinę będzie po mnie na parkingu "Biedronki". No spoko jeszcze tylko się ubrać zapakować i można ruszać w drogę :) Torba sportowa odkopana, śpiworek z górnej szafy ściągnięty, 2t-shiry, bluza, bojówki, bielizna, kilka kosmetyków i obowiązkowo ładowarki do telefonów oraz dokumenty. Wszystko łącznie ze śpiworem zmieściło się w torbie. Czas wychodzić...kiedy dochodzę do Biedronki widzę ogromne czerwone ustrojstwo które lekko mnie zaszokowało i chyba dopiero wtedy zaczęło do mnie dochodzić w co się pakuje...

Kiedy byłam już przy tym olbrzymie zauważyłam, że lekko się zaklinował naczepą przez samochód, który stał na skraju miejsca parkingowego. No tak, już zaczynają się przygody…

Przywitaliśmy się, ja wskoczyłam do kabiny a on kombinował jak wyjechać by kolesia nie przestawić. Po chwili odszukał się właściciel pojazdu i przestawił go a my mogliśmy ruszyć na prom StenaLine, który już niedługo miał wypływać a my jeszcze tankowanie do pełna mieliśmy do zaliczenia...więc czas nas lekko gonił.

Znalazł się też taki kumpel, który koniecznie musiał zobaczyć, że faktycznie jadę i dorwał nas jeszcze na stacji. Pożegnaliśmy się i jazda na prom.

Odprawa przeszła bez problemu, załoga norweska, wi-fi ładnie zamontowane i bez problemu łączyło się z moim ustrojstwem dzięki czemu jeszcze kontakt ze znajomymi był chwilowy :) Zjadłam coś tam na stołówce, zwiedziłam cały statek i poszłam spać bo z rana pobudka i kilka dni w tirze...

Rano obudziło nas radio pokładowe... każdy do kibla się ogarnąć i zapakować swoje rzeczy po czym udaliśmy się na śniadanie gdzie przy okazji zrobiliśmy kanapki na drogę;)

Pora wybrać się do czerwonej bestii i wyjechać ze statku na Szwedzką ziemię ;) Tak też się stało.... i wreszcie poza wnętrzem statku a za oknem widokiem wody ujrzałam stały ląd i nic już mi się nic nie bujało pod nogami sprawiając wrażenie pijanego zajączka haha jestem w Karlskronie :)

Czas jazdę zacząć więc obieramy dany kierunek i jazda początkowo do Växjö gdzie spotkaliśmy się z kolegą w trasie ;) pogadaliśmy przez około godzinkę i dalej w drogę w kierunku Norwegii. Kiedy przekroczyliśmy granice czekała nas jeszcze kontrola celna, która polega na czystej papierkowej formalności. Dwa okienka zaliczone i "szerokiej drogi Państwu życzę, witamy w Norge". Na drodze E18 w Sandebru na stacji benzynowej zdecydowaliśmy się na nocleg. 

Tak czuję się jak kot śpiący na parapecie, wygodnie to tam za bardzo nie jest, ale da się przyzwyczaić.

Z rana znowu w trasę w kierunku Moss gdzie wjechaliśmy na prom którym przepłynęliśmy przez fiord i dopłynęliśmy do Horten. Przeprawa trwała ok 45 minut, przez ten czas się położyliśmy by odpocząć i wyprostować ;)

Po drodze napotkaliśmy na dwa wypadki tirów. Jeden złożył się w tzw scyzoryk na rondzie i wylądował poskładany na skarpie.

Drugi natomiast przeleciał przez zakręt w mieście prosto staranował znak i zatrzymał się w wielkiej zaspie śniegu.

Kiedy dojechaliśmy do Horten i wyjechaliśmy ze statku naszym celem był Kristiansand, gdzie spędziliśmy trochę czasu u znajomego który wyjechał z Polski i tak sobie pomieszkuje i pracuje w Skandynawii ;) Domek niby malutki się wydawał z zewnątrz, ale kiedy się weszło niczego nie brakowało i nie czuło ciasnoty a wręcz przeciwnie. Podgrzewana podłoga w łazience sprawiła, że chciałoby się tam siedzieć godzinami. Szybki prysznic, ogarniecie się by przypominać istotę ludzką potem jakieś małe chińskie danie z paczki. Gadka szmatka, czasu trochę minęło, więc lecimy dalej by dojechać na miejsce rozładunku wiec teraz naszym celem jest Egersund.

Po drodze mijaliśmy wspaniałe miejsca, jedno z nich udało mi się uwiecznić ponieważ była możliwość aby zrobić szybki postój. Widok był niesamowity a zdjęcie z telefonu to nawet nie połowa tego widoku co na żywo.

Przejeżdżaliśmy też wiele wspaniałych tuneli, mostów i fiordów. Widoki te są nie do opisania. Wszędzie pełno skał i ogromnych sopli lodowych które z nich zwisają. Jestem pewna, ktoś kto lubi fotografować tego typu widoki byłby w tym miejscu zaspokojony i miał ogromną gamę miejsc do wyboru. Wyjeżdża się z tunelu prosto na most przeprowadzony przez fiord, gdzie na dole jest małe miasteczko i stocznia a zaraz z niego wjeżdża się do kolejnego tunelu, coś wspaniałego.

 

Na miejscu Norwedzy ładnie, szybko i sprawnie rozładowali naczepę. Teraz tacy odciążeni ruszyliśmy znowu do Kristiansand do kumpla bo jeszcze mieliśmy dużo czasu do załadunku który dopiero na rano był zaplanowany a z Kristiansand mieliśmy jakieś 3godz jazdy do ostatniego miejsca na trasie do zaliczenia.

Posiedzieliśmy trochę i ruszyliśmy w stronę Porsgrunn. Dotarliśmy z lekkimi problemami do firmy w nocy. Zaparkowaliśmy wraz z innymi ciężarówkami przy bramie. Rozłożyliśmy łóżka i śpiwory, obejrzeliśmy film „Podryw na głupka” po czym każdy na swoim pięterku poszedł spać.

Oczywiście musiał być jakiś głupkowaty akcent tej wyprawy ze mną w roli głównej. Więc tym razem na tym kompletnym zadupiu, gdzie zima szaleje o ok. 3 w nocy mój organizm się przebudził z silną potrzebą opróżnienia się haha no tak uwaga bo tu WC będzie. Poszłoby się w krzaki spoko luz tylko nie dość, że zima to tu nawet drzew nie było tylko jak na złość płaska pusta przestrzeń więc trzeba było uciekać w zaspy.

Rano gdzieś ok. 6-7 Norwedzy nas obudzili i kazali wjechać na teren fabryki i odebrać towar. Był to tak ogromny teren, że można było się zgubić więc wysłali po nas pilota, który doprowadził do miejsca załadunku. Minęło jeszcze trochę czasu zanim załadowali i zamocowali wszystko. Wreszcie wyruszamy z fabryki i kierujemy się już w kierunki granicy Szwedzkiej w Svindesund.

Chcieliśmy jeszcze tego samego dnia zdążyć na prom z Karlskrony do Gdyni, więc dość mocno gnaliśmy. Na szczęście udało się nam załapać na ostatni prom tego dnia, gdyby się nie udało czekalibyśmy 24h….

Kiedy weszliśmy na prom okazało się, że tym razem jest załoga Polska. Wiedząc, że kilku znajomych pracuje na tych liniach uznałam, że trzeba ich poszukać. Najpierw jednak trzeba było zainteresować się naszą kajutą w której coś ogrzewanie nie działało prawidłowo i spełniało funkcje chłodni. Kiedy udało się to załatwić zapytałam czy pewien pan jest dziś w załodze. Okazało się, że jak najbardziej jest, więc poprosiłam aby sympatyczna pani poprosiła tego pana o stawienie się u mnie w kabinie jak tylko będzie miał czas.

Wybrałam się na kolacje po czym siedziałam w kabinie i stwierdziliśmy, że obejrzymy film. Kiedy już wybierałam film ktoś zapukał do drzwi. Niespodziewajka jeden z członków załogi, który był przeze mnie poszukiwany ;) Chwilę pogadaliśmy ustawiliśmy się na za godzinę piętro wyżej i poleciał dalej coś robić a ja jeszcze kawałek filmu obejrzałam tym razem „jestem na tak”.

Wyszłam z kabiny poszłam to piętro wyżej i akurat z bocznych drzwi wydostała się znana mi istota ;) Zwiedziłam cały statek od góry do dołu i byłam w szoku co tam się kryje i jak tam wygląda od zaplecza i kiedy wszyscy normalni ludzi śpią.

Do swojej kajuty wróciłam ok. 3 w nocy a o ok. 8-9 w piątek statek był już w porcie w Gdyni. Pogoda mnie zszokowała i chciałam momentalnie wracać do Norge J

Oto mapka trasy jaką pokonaliśmy :

 

Moja kolejna wyprawa do Norwegi długo na mnie nie czekała bo już w poniedziałek byłam z powrotem na promie i w drodze do Oslo i kawałek za przejeżdżając przez słynny tunel w Oslo, który poprowadzony jest pod fiordem :)

Teraz zostało przygotowanie Cebry do jazdy, zebranie troche gotówki i wyprawa nią do Norwegii by poznać jeszcze bardziej magię tego miejsca, bo uważam że warto nią się tam wybrać :)

Wielkie podziękowania dla kierowcy który tyle czasu wyrzymał ze mną w tym ciasnym pomieszczeniu:) Oba modele stoją w swoich plastikowych garażach u mnie na szafie, dzięki chłopie podziwiam nie tylko za to, że mnie zabrałeś, ale że masz na tyle siły by jeżdzić w te trasy tak często no i zapanować nad tą wielką bestią, którą miałam okazje prowadzić i zobaczyłam na słasnej skórze, że to nie jest wcale takie proste jak się wydaje a co dopiero jakieś manewry :)

Komentarze : 14
2011-01-29 01:04:42 road

gambos -> to kwota rekalkulacji OC jako nowego właściciela a nie straty z wypadku :]

Żmija -> pisałam to o chyba 4 i mój mały rozumek filtrował już tylko sztywne suche informacje, poza tym ten wyjazd miał wiele osobistych odniesień w mojej głowie i wole je zostawić dla siebie:]

2011-01-28 23:34:28 Żmija

Widoki przepiękne :) Dobrze, że udało Ci się uchwycić je na zdjęciach. Nic tylko życzyć powrotu do Norwegii tym razem już na dwóch kołach. Jeżeli chodzi o sam wpis to to, czego mi troszkę w nim brakowało to Twoich własnych odczuć i przemyśleń z podróży. To właśnie one bowiem tworzą (przynajmniej w mojej wyobraźni) obraz całej wyprawy.

2011-01-28 23:07:34 gambos

ja nie wiem jak oni ci wyliczyli 560zł. znajomemu za "parkingówke", po której, poza porysowaniami, nic sie nie stalo policzyli 6,5k (wartość motocykla 12)

2011-01-28 20:05:18 Michaliński

10 lat temu też byłem w Norwegii (też w Porsgrunn - np zwiedziłem fabrykę porcelany, Oslo i wiele innych miejsc) i zakochałem się w tym kraju. ;) Jak kiedyś możliwości pozwolą to tam się wybiorę na bank ponownie. A szczytem marzeń było by się tam osiedlić... ;) Zazdroszczę wycieczki! Pozdrawiam! M.

2011-01-28 15:26:15 jwp

Drugi jest w użyciu przez lokalną ludność, a Ty zapewne jechalas tym autostradowym. Ponadto puszki muszą płacić 20 koron za przejazd a moto za free! Tam się szanuje motocyklistów, nie mowiąc o wielkich sklepach dla motocyklistów!

http://img502.imageshack.us/g/20090927006.jpg/
http://img402.imageshack.us/i/20091002.jpg/

2011-01-28 14:55:26 najs

http://quaternion.cba.pl/cool.jpg

2011-01-28 12:58:27 alemucha

Gdybym jeździł tirem chciałbym, by na zderzaku się zatrzymywały takie muchy jak na 1 obrazku.

2011-01-28 11:40:54 morham

Też mi się marzy wyprawa do Norwegii. Nie ważne czym - motocyklem czy samochodem.

Piękne zdjęcia :)

@beebas - ano pewnie, że nie każdy wpis na blogu musi dot. motocykli :) W końcu nie samym moto człowiek żyje... A Ty chopie weź się w końcu zmobilizuj i coś napisz...

2011-01-28 10:52:35 misiakw

dzięks za opis... juuuuż zazdroszczę :D Trzeba będzie trójmiejską ekipę zebrać i ruszyć się na fjordy. bo fjordy to nam z ręki jadły...

a co do ciężkości jazdy to chcesz dam ci kiedyś regatowóz z mufinką na ogonie. jak tir na długość. ale masa nie ta, więc ci to już w ogóle mają przerypane...

2011-01-28 09:36:23 road

miszi-> dla Ciebie wszystko ;)
beebas-> mi się podoba, że tam wszystko jest jednolite nikt nie chce się wyróżniać nie tak jak np u nas gdzie jest full mix obok willi stoi ledwo trzymający się kupy domek, jest tam czysto, fabryki mają porządny sprzęt, aż chce się powiedzieć, że w zgodzie z naturą.

2011-01-28 09:10:06 miszi

kurde, świetne tam są widoki! I like it! :P
Co do jazdy TIRem to nie jest to takie proste. Ojciec jeździ ciężarówką po całej Europie. Od Portugalii aż po Rosję. Któregoś razu miałem okazję wybrać się z nim "na wycieczkę". Blisko bo jedynie na drugi koniec Polski i z powrotem. Ale też zasmakowałem szczyptę tego czym jest praca kierowcy. Podziwiam mojego ojca za jego pracę. Wbrew pozorom jest to ciężka robota. Kto wie, może jak będę któregoś razu miał więcej czasu to się zabiorę z nim na dłuższą "wycieczkę".
Dzięki za zrelacjonowanie podróży ;)

2011-01-28 09:02:18 beebas

Wow!
Pozazdrościć :-)
Byłem raz w Norwegi. Latem. Kilka lat temu.
Jeszcze się przejeżdżało starym mostem a nowy był dopiero w budowie.
Zakochałem się w tym kraju :-) Jest tak przecudowny i dziki i nienaruszony a jednocześnie tak uporządkowany :-)
Co prawda strasznie drogi ale nie ma to tamto - najwyższa jakość musi kosztować ;-)
Mam w planach podróż motocyklem na Nordkapp i co prawda plan był na lata kolejne jak będę miał już większą praktykę w turystycznym poruszaniu się jednośladem ale możliwe, że jak się trafi okazja przyłączenia do jakiejś fajnej ekipy to nie wytrzymam i polecę szybciej :-D
I wcale nie trzeba na riderblogu pisać TYLKO o sprawach motocyklowych bo też może powstać ciekawy wpis :-)
Piona!

2011-01-28 08:13:16 road

no jasne w Svinesund, konstrukcja tego mostu jest ciekawa :) jeśli dobrze pamiętam równolegle jest jeszcze stary most, który nie jest już w użyciu. Będę musiała się tam wybrać motocyklem by na spokojnie porobić zdjęcia :D

2011-01-28 07:51:33 jwp

A czy podobał się mościk między granicą szwedzko-norweską? ;) Pozdrawiam

  • Dodaj komentarz