27.12.2010 20:43
miałeś wypadek? radz sobie sam!
Nasza Polska rzeczywistość coraz bardziej mnie przeraża...
Z racji, że miałam już trochę do czynienia z wypadkami w których brałam udział, czy też po prostu znam bo ktoś z moich w nich uczestniczył stwierdziłam, że napiszę tu kilka rzeczy o których chyba warto napisać.
Podejście ludzi do motocyklistów bywa różne, choć wydaje mi się, że jest lepiej niż parę lat temu.
PIERWSZA POMOC
Załamała mnie jedna rzecz odnośnie ludzi, którzy są jako pierwsi na miejscu zdarzenia, czyli przypadkowi świadkowie.
Ja
rozumiem, że kiedy widzi się wypadek to myślenie i reakcje są już
troszeczkę inne, ale kurna jego mać jak idziesz pomóc
poszkodowanemu w wypadku to nie podnoś go z ziemi, nie przekręcaj
itp. Masz pomagać by uratować a nie by pogorszyć stan, bądź
zabić...!
Byłam raz świadkiem takiego zachowania i co jeszcze ciekawsze, był to "motocyklista" !
Przecież na kursie prawa jazdy jak i w szkole uczą pierwszej pomocy! Ja się tego właśnie tam uczyłam plus z innych kursów gdzie też była pierwsza pomoc. Jednak kiedy są takie zajęcia ludzie zwykle to olewają, wygłupiają się i uważają, że im to nie potrzebne. To jest największy błąd jaki popełniamy ! Te zajęcia to są tak na prawdę najważniejsze jakie są w szkole i jakich powinniśmy się najlepiej nauczyć.
Przeraża mnie jednak, że samo szkolnictwo, nauczyciele podchodzą do tego w sposób podobny jak uczniowie. Czyli byle odbębnić, prowadzone tak na odwal się, robię bo muszę, ale byle jak najszybciej to zakończyć. Ogólnie zajebiste podejście do ludzkiego życia :/ Ciekawa jestem co by taki nauczyciel powiedział widząc swojego wychowanka, który znajdzie się w sytuacji gdzie będzie musiał udzielić pierwszej pomocy... ZAŁAMKA!
Moim zdaniem ta cała matura nazywana egzaminem dojrzałości powinna zawierać również obowiązkowo pierwszą pomoc jak i sam egzamin na prawko. Mają tam durną ósemkę, slalom, wzniesienie itp a ktoś pomyślał o przygotowaniu w sytuacjach zagrożenia ?
POJAZD PO WYPADKU
No tak mieliśmy wypadek.
Pierwsza pomoc jakaś była lepsza bądź gorsza, w zależności na kogo się trafi.
Przyjechała policja, karetka, straż pożarna... robi się zamieszanie...
Porozwalane części leżą na ulicy... Łzy w oczach nie tyle co z bólu od obrażeń własnych ale i własnej ukochanej....czy ktokolwiek zajmie się maszyną?
Zapomnijcie...ona będzie kopana, przekładana jak kawałek złomu...tylko dlatego, że ktoś nas z niej zrzucił, zwykle nie z naszej winy.
Pamiętam jak mnie szlak trafił kiedy leżały nasze dwie ślicznotki na ziemi...Ja swoją szybko ściągnęłam na pobocze by nie oberwała jeszcze bardziej. Nie było to łatwe bo wszyscy się gapili, ale do pomocy mało kto... Kumpel zostawił swoją na glebie roztrzaskaną a części było wszędzie pełno. Policja przyjechała, z kopa w plastiki, lusterko które było całe zostało też przez nich rozbite....Kurna mimo, że nie moja maszyna, ale bolało jak cholera..
Decyzja - jedziemy karetką do szpitala
- Co z maszynami?
- A to sobie je musicie jakoś odstawić my się tym nie zajmujemy.
Nie no rewelka....
OPCJA 1.
Jest na miejscu osoba Tobie znana np. pasażer, któremu nic się nie stało, ale Ty jedziesz do szpitala. W tym momencie sprawą usunięcia pojazdu z drogi zajmuje się pasażer. Jeśli Ty też nie wymagasz pomocy medycznej Ty sam musisz usunąć biedactwo z drogi...Koszty ponosisz Ty i to nie małe...A jeszcze pytanie czy uda Ci się dorwać pomoc drogową dla motocykla, a to nie jest łatwe....
OPCJA 2.
Wszyscy jedziecie do szpitala.....
Niuńkę zostawię na środku ulicy i pojadę do szpitala... Gratulacje....!
Więc radzę mieć zawsze przy sobie tel. do kogoś kto dysponuje dużym autem/przyczepka, która zapewni transport dla motocykla i może ściągnąć go z drogi.
W szpitalu hmm zależy na kogo trafisz....
Nastaw się psychicznie na tą wizytę...Raz lepiej raz gorzej.... czasem chciałoby się wstać i ostro przygrzmocić doktorkowi, ale sił brak... Teksty w stylu "my lubimy takich, ale jak już nie ma co składać" bądź "a było tak jeździć?", "Tylko debile jeżdżą na takich motocyklach" i wiele innych równie przyjemnych....
Choć może być też
bardzo miło i przyjemnie, wszystko zależy na jaką zmianę trafisz.
Ja byłam dwa razy w tym samym szpitalu po wypadku. Za pierwszym
razem była wręcz rodzinna atmosfera wszyscy mili, żartowaliśmy i
pełen pozytyw. Kolejnym razem dostałam od doktorka takie zjeby,
że prawie mnie z sali wywalił a pielęgniarka darła się na
wszystkich...
A najlepszym jest to, że po wypadku postawią Cię jeszcze w kolejce....
Nadmienię, że znam przypadek gdzie osoba po wypadku motocyklowym została ustawiona w kolejce i z racji, że miała krwotoki wewnętrzne, których nie było widać z zewnątrz zmarła w kolejce szpitalnej....
Ok po jakimś czasie wypuszczają nas ze szpitala...
Nie zdziw się, kiedy dzień po wypadku zadzwoni do Ciebie bbaarrdzzzooo przyjemna osoba z pretensjami gdzie jest motocykl bo ma być JUŻ na parkingu policyjnym. Przy okazji będzie wypytywać o tysiące rzeczy a Ty jeszcze w lekkim szoku nie bardzo wiesz co mówić... Zaznaczam, że osoba ta dzwoni z zastrzeżonego...ufać nie ufać cholera wie :/
Chcesz się czegoś dowiedzieć w sprawie ?
Tak super pewnie jak każdy...ale nic z tego... poczekaj sobie....oni mają czas to i Ty masz mieć.
Wezwanie na przesłuchanie.
Tak no pewnie i będzie, ale najlepiej zadzwoń do odpowiedniej komendy i się dowiedz sam bo kare dostaniesz za nie stawienie się a wezwania nie dostaniesz...jedynie do zapłaty :)
odebranie z parkingu policyjnego
ooo tak wreszcie ten dzień, kiedy dostajesz kwit na pozwolenie by odebrać pojazd z parkingu policyjnego i możesz się zaopiekować swoją biedaczką. Wszystkie uczucia się mieszają ale jedziesz bo chcesz ją już mieć przy sobie.
Oczywiście w dniu kiedy
policja do Ciebie dzwoni musisz odebrać pojazd tego samego
dnia, w innym przypadku płacisz i to nie mało...
Przyjechałeś, jesteś na miejscu, stoi biedna pod plandeką na dworze...
Plandeka -> przyznana po
znajomości i trucie dupy, żeby za bardzo jeszcze po dupie
kochanie nie dostało
Pokazujesz kwit dozorcy a tu "Nie.. ja nie wydam pojazdu".
Dzwonisz do komisariatu... odsyłają Cię do kolejnego, gdzie masz pojechać...Tam przychodzi jakiś ktoś, wypełniasz papiery, małe przesłuchanie i jedzie z Tobą na parking policyjny... Tam znowu kolejne papierkowe sprawy, opisać co jest uszkodzone itp. (tak, na pewno pamiętasz szkody motocykla).
Super wreszcie idziesz do niej i się z nią witasz po tej całej aferze... jej wzrok mówi Ci wszystko....żal, smutek, samotność , ból i całą resztę uczuć... a przecież to tylko kupa metali i plastiku - ktoś inny tak by pewnie powiedział.
Mimo, że jest poobijana i nie wygląda już jak kiedyś ostrożnie wsadzasz ją do auta... sprawdzasz czy chce z Tobą pogadać po tym wszystkim co się stało....
Nie moja wina ukochana potrzebuje rehabilitacji
Jesteś na tyle szczęściarzem, że wypadek nie z Twojej winy...
Tobie mało się stało możesz jeździć...ale...no ale 2koła potrzebują trochę wkładu finansowego...niestety to jest miłość, ale ze sporym sponsoringiem...
Odszkodowanie extra będzie kasa na naprawę, pytanie tylko a kiedy...?
A no z
tym może być różnie... walka z ubezpieczalnią... piękna
rzecz... Najlepiej odszukaj sobie obrońce (prawnik),
który wywalczyć będzie za Ciebie i zna się tej sztuce
bardzo dobrze.
Będziesz czekać.... trudno powiedzieć 4 miesiące w przypadku łatwej sprawy, ale możesz i 1,5roku albo dłużej...
Tak więc lepiej nie licz na to, że naprawisz maleństwo z kasy które dostaniesz z odszkodowania, bo czekać możesz nie wiadomo ile...
To chyba na tyle.... jeśli coś
mi się przypomni to będę dopisywać...
Komentarze : 30
Witam
Jestem strażakiem ratownikiem ochotnikiem
Wiele widziałem wypadków, i myślę że wina leży po stronie motocyklisty jak kierowcy samochodu.Jeden wymusił drugi nie ustąpił.Ale ja nie w tej kwestii.
U mojego syna w szkole jest nauczyciel który prowadzi PO i na nim RKO z pomocy. U niego albo masz 6 albo 1 nie ma 3 4 . Albo umiesz udzielać pomocy albo nie.I nie ma przeproś. Ja jestem dumny z mojego syna, który pomagał mi uratować motocyklistę ( widzieliśmy wypadek) i się udało za co dostaliśmy listy z podziękowaniem od policji i pogotowia ( syn miał 18 lat i chodził do szkoły gdzie uczył ten nauczyciel)Ja wiem że umiem udzielać pierwszej pomocy i sprawia mi to satysfakcję. Syn zdał maturę i wybiera się na studia ratownicze.pozdrawiam krzysztof.
Szkod tych maszyn ale co zrobic... Cieżkie jest to życie a policjia jeszcze dokucza i niszczy innych dorobek, ale trzeba wziąśc sie w garśc i isc do przodU...;)
Te same spostrzeżenia jakie ma "aaa" dwa posty niżej.
Pytanko do wszystkich: ile razy w miesiącu/ sezonie ćwiczycie awaryjne hamowanie ?!?!? Na mokrej i suchej nawierzchni !! Na 100% możliwości, prawie do uślizgu kół! Przy różnych prędkościach! Ile na to poświęcacie czasu? To ważne. Bardzo ważne!!!Odpowiedzcie sami sobie !!!
ludzie - opamiętajcie się!
"bynajmniej" to nie "przynajmniej"
morham -> nikt ich nie chce mieć... wypadek zwykle jest wypadkiem i nie zamierzony, a jak już się wydarzy trzeba wiedzieć jak sobie radzić i to samemu bo nikt kasy wypłacić nie chce...
Aż się nieprzyjemnie robi jak się to czyta...
Hmmm z całego tekstu wynika, że najlepiej... nie mieć wypadków.
latajacyczestmir-> podobnie jak w innych wypadkach. Jakie szkody, odległości, droga hamowania(jeśli jest), czasem prędkościomierz bądź obrotomierz się zatrzyma a do tego bieg który został i można obliczyć prędkość. Tyle mi wiadomo.
cobol -> weź myśl chłopie... gixer to moje marzenie a kupie może za 2 lata. Poza tym skąd Ty możesz wiedzieć jak ja jeżdżę hmmm? to że miałam wypadki jako pasażer a raz mało rozsądna osoba wtargnęła na drogę i spowodowała wypadek uważasz że ma powiązanie z moimi umiejętnościami co do jazdy? Obyś Ty tak wychodził z wypadków jak my jeśli Ci jakiś dureń zajedzie a nie będziesz miał gdzie uciekać mimo, że prędkość znikoma.
road a nie wiesz moze w jaki sposob sprawdzała policja Twoją prędkość?/
Odważny,
A co to za logika,
Jak wy tak i my ?:D
Duo,
Nie jestem puszkarzem,
Tylko motocyklistą,
A przynajmniej za niego się uważam.
dobrze cebry nie ogarniasz a myslisz o gixerze... moze hayke od razu ? jeden wypadek w ta czy w tamta? co za roznica.. moze zamiast o zmianie motocykla warto pomyslec o poszlifowaniu techniki?
do tych wszystkich osób co uważają, że wina jest przez nadmierną prędkość motocykli... Przykro mi ale moje 4wypadki były w terenie zabudowanym, centrum miasta z prędkością nie większą niż 50km/h (potwierdzone przez policje) dzięki czemu odszkodowanie zostało przyznane, dowodem na to jest cebra która właśnie za pieniądze z wypadku została zakupiona :]
a i jeszcze mała lektura dla tych zagorzałych przeciwników motocykli -> http://www.wkole.pl/aktualnosci.48.Kto-zabija-motocyklistow.html
Patrz w lusterka przed manewrem bo Ty się obijesz a nas możesz zabić
pinkee -> oczywiście, że są ludzie, którzy pomogą mi pomagał w 1wypadku strażak, w innym ratownik medyczny, którzy przypadkowo byli świadkami. Pytanie czy osoby które nie mają takiego przygotowania medycznego też wiedzą co zrobić w takiej sytuacji?
LipA -> u mnie na kursie był element właśnie pierwszej pomocy dla motocyklistów, w tym ściąganie kasku. Dodatkowo na stacjach paliw BP w niektórych miastach robią "niedziele motocyklowe", gdzie jest mały kurs pierwszej pomocy dla motocyklistów. Jestem tam co roku bo organizują to też w Gdyni
Polska. Tragicznie Cie potraktowali. Nie miałam na całe szczęście (odpukać) żadnego wypadku ale najbardziej w tym wszystkim martwiłabym się właśnie o maszynę. I to, że nikt nie potrafi pomóc to akurat prawda, bo widziałam jeden wypadek to wszyscy tylko się ustawili i patrzyli ;/ Ludzie ku*** nauczcie się czegoś na tym cholernym PO. I oczywiście wszędzie formalności, papierki i inne bzdety - wszystkiego się odechciewa ;/
A do wszystkich puszkarzy - to w 80% jest wasza wina.
Po moim dzwonie zabrała mnie karetka ale podobno uparłem się jak muł, że bez motocykla się nie ruszam. W sumie nie pamiętam (dowiedziałem się później na OIOMie) :)
Dwaj sanitariusze zataszczyli go na stację (wypadek miał miejsce przy stacji paliw) i bez mała wepchnęli do środka. Z telefonu wybrali nr ICE i sprzętem zajęli się już znajomi kiedy mnie składali do kupy.
Po pierwsze- czy to ważne czyja wina?! Zawsze, w starciu motocykl-auto, BARDZIEJ poszkodowany będzie oczywiście motocyklista/stka ! Czy o niebo lepiej będzie Ci się leżeć w szpitalu, np z połamanymi kończynami, ze świadomością tego, że to nie była twoja wina ?!?!?!?! Zawsze motocyklista jest bardziej poszkodowany, dlatego w 99% kwestia naszego bezpieczeństwa leży po naszej stronie. Jeździjmy z głową!
Po drugie- kursy pierwszej pomocy w każdej szkole, uczelni no i kursie prawa jazdy, tak jest i powinno być, za to duży +, ale czy na którymkolwiek z tych kursów mówią coś o motocykliście rannym w wypadku?! Np jak ściągnąć kask?!? Kiedy go ściągać? etc. Pominę częstą niewiedzę lekarzy na ten temat. Ciekawe czy oni przez kilka lat wytężonej pracy na uczelni mają chociaż 1 godzinę zegarową poświęconą motocykliście po wypadku (kask)?
Po trzecie- polska biurokracja w każdym wydaniu zatrważa chyba nie tylko mnie!!!! Papierek tu, z tym papierkiem po następny, tylko po to żeby dostać kolejny, cieć nie wyda motocykla, trzeba dzwonić po innego itd, itd.
My, bo tak odważę się powiedzieć, a dokładniej, napisać, więc My motocykliści w kwestiach naszego bezpieczeństwa jesteśmy w 100% uświadomieni. Trzeba by także, a może przede wszystkim, uświadomić innych uczestników ruchu drogowego!?
Że w starciu motocykl- samochód, motocyklista zawsze zostanie bardziej poszkodowany, niezależnie od tego czyja wina wypadku!!!
Na kursie prawa jazdy kat. A słyszymy dużo a nawet i wiele o motocyklach, motocyklistach. Za to na kursie kat. B (oraz na inne "puszki") o motocyklach, motocyklistach słyszymy już nie wiele a właściwie to NIC!!! Dlaczego?!?!?!?!?!?!?
Niestety i szkoda, że ten jak i wiele innych, acz równie ważnych tekstów, zostaje tylko przyswojonych poprzez motocyklistów na ich forach, blogach itp. Takie teksty powinny przede wszystkim trafiać do naszych "ukochanych" władz, polityków, policji po to, aby choć troszkę polepszyć jakość naszego życia w sytuacjach problemowych oraz by o bezpieczeństwie motocyklistów mówiono na kursach prawa jazdy i nie tylko!!!
Jak zawsze jeździmy w kasku, tak też zawsze powinniśmy jeździć z głową!!!
Byle do wiosny!
"Ale trudno temu zapobiec jak jedziecie 150+,
Bo nie oszukujmy się cały czas przekraczacie dozwoloną prędkość."
Kojot jak słucham waszych takich wypowiedzi gotuje się we mnie. A wy puszkami to co ? Weź nie pierdol głupot, że cały czas najwidoczniej chuja się znasz na motocyklach. Zapierdalacie samochodami jak poparzeni. Nie raz stoi się na światłach podjeżdża jeden drugi cwaniak puszką i ścigać wam się zachciewa. Na drodze publicznej ? No to chyba coś z wami nie tak. Czemu jak jest wypadek samochodowy to wasze liczniki zatrzymują się na prędkościach miary 120 160 w zabudowanym albo na 90tce. Na motocykle wsiadają nie liczni ci co się tym pasjonują i nikt nie chce ginąć. Kalkulacja jest prosta wypadek na motocyklu 60% że nie przeżyjesz. Każdy się pilnuje jak może ale wy i tak nas wybijacie. Zresztą sami się wybijacie jak kaczki. Nawet dobrze przepisów nie znacie by tylko zdać prawko a potem jeździcie do kościoła i z powrotem stanie policjant na krzyżówce i nie macie bladego pojęcia co on do cholery pokazuje. Widziałem nie raz taką sytuacje. Zastanówcie się puszkarze co wy piszecie bo nie macie pojęcia o jeździe na motocyklu. Nie rozróżniacie dużych przyśpieszeń od nadmiernej prędkości. Gdy stoisz z nami na światłach i zaczynasz wąchać nasze spaliny a my gdzieś z przodu to nie oznacza to że mamy 200 na blacie po prostu lepiej umiemy wciskać sprzęgło i mamy dobry zapas mocy.
A ja niezupełnie się zgodzę z opinią, że postronni to nic tylko gapić się potrafią. Jakieś dwa miesiące temu moja babcia została potrącona w okolicy mojego domu. Po chwili już jakaś kobieta przybiegła do furtki i przez domofon mnie o całym zajściu poinformowała. Jak przybiegłem na miejsce wypadku, to była tam grupka ludzi, którzy mojej babci pomogli, wezwali pogotowie i policję oraz zatrzymali ruch (babcia leżała na asfalcie nieprzytomna). A sprawcą wypadku był motocyklista - potrącił ją jak przechodziła po przejściu dla pieszych, a on akurat wyprzedzał kolumnę samochodów, które czekały za autobusem na przystanku, dodajmy, że wyprzedzał na podwójnej ciągłej, skrzyżowaniu i kończył na przejściu dla pieszych, po którym szła moja babcia. Tak właśnie jeżdżą motocykliści w większości :/ Ja przynajmniej staram się nie wyprzedzać na ciągłej i nigdy na skrzyżowaniach.
A co do szpitala - to nie tylko motocykliści z wypadku muszą czekać, to wcale nie jest ogólnopolski spisek służby zdrowia nienawidzącej motocyklistów. Bo moja babcia potrącona przez motor, z podejrzeniem poważnego urazu mózgu na oddział szpitalny trafiła po SZEŚCIU godzinach czekania na izbie przyjęć czy jak to się tam nazywa. Myślałem, że chyba tam kogoś walnę...
A co do odszkodowania - mój sąsiad oddał R6 do naprawy do warsztatu, mechanik robił jazdę próbną po naprawie i wpieprzył się w auto, od dwóch lat sąsiad nie ma ani motoru, ani pieniędzy, bo jakaś sprawa sądowa się ciągnie. Paranoja jedna wielka. Na całe szczęście mi się przynajmniej żadne akcje nie zdarzają, a motorek niebity jeszcze nigdy przeczekuje zimę w komórce wybebeszony z akumulatora :)
Morał ?
Jeździć z głową,
I omijać szeroko wypadki.
Można pisać że 50% wypadków nie z naszej winy,
Ale trudno temu zapobiec jak jedziecie 150+,
Bo nie oszukujmy się cały czas przekraczacie dozwoloną prędkość.
road -> wypadało, ale jak się jest na miejscu po ok 5 minutach, to pomimo pomocy jest już zwykle za późno
Eh... ciesze się że jak narazie "odpukac" nie miała wypadku i nie musiałam się użerać z policją i tym całym bajzlem jaki tam panuje.
A jeśli chodzi o pierwszą pomoc to masz całkowitą rację.. w szkołach jest fatalnie uczona ;/ Na zajęciach teoretycznie miała pierwszą pomoc. Skończyło się to na 45 minutach siedzenia nad fantomem i gadaniu o bezmyślności kierowców i suchych regułkach ;/ nikt nie pokazał co zrobić i jak się zachować
boolean -> a nie wypadało pomóc ten dziewczynie? mogła przeżyć gdyby ktoś znał się na pierwszej pomocy. Takie sytuacje są omawiane a bynajmniej powinny być w szkole...Czyli umarła przez brak podstawowej wiedzy świadków wypadku nie ma opcji "nie dotykaj, bo mu zaszkodzisz", to zasrany obowiązek każdego z nas!
pokory ? do czego jeśli można wiedzieć?
pawel-> jest napisane, że bywa różnie =] ja tez pierwszy wypadek dobrze wspominam, ale zawsze jest walka albo z ubezpieczeniem albo z policja albo z sadem bądź z lekarzami =] coś zawsze się znajdzie ja już trochę tego przerabiałam znam wiele stron lepsze i gorsze...
Widziałem sytuację, w której podejście: "nie dotykaj, bo mu zaszkodzisz" spowodowało, że pasażerka motocykla po wypadku utopiła się we własnej krwi, ponieważ upadając spadł jej kask, a twarz (z której mocno krwawiła) była skierowana do ziemi.
Więc sugerowałbym nieco więcej pokory w wygłaszanych tezach. A co do kursu pierwszej pomocy - TO JEST NAPRAWDĘ BARDZO POTRZEBNY ELEMENT SZKOLENIA.
Nie zawsze tak źle jest.
Miałem wypadek w maju - policjanta, karetkę, szpital wspominam dobrze. Na parkingu odbierałem motocykl pod wiatą. Jedynie nie spodobałem sie policjantowi prowadzącemu dochodznie, tak minus - no ale zycze mu murzynskiego na nowy rok.
miszi -> plandeka przyznana po znajomości a dokładniej kawał folii :)
agas2r -> hmm zaraz będą 2 miechy,więc jeszcze poczekam kilka, ale żadnych informacji nie mam. Jutro będę dzwoniła na komendę żeby się dowiedzieć co dalej.
miszi nie dokończyłeś/łaś powiedzonka: "umiesz liczyć licz na siebie twoje szczęście innych je*** " i to prawda w opisanych kontaktach ze służbą zdrowia czy ubezpieczalnią.
no własnie ile to juz czekasz na odszkodowanie za cbre, jakies postępy ??
jestem w szoku!! Nie sądziłem, że tak źle to wszystko może wyglądać ;( "umiesz liczyć, licz na siebie" to powiedzenie chyba najlepiej oddaje całą tą sytuację.
Jako ciekawostkę dodam, że opisałaś jak motocykl stoi pod plandeką na parkingu policyjnym. Otóż niekoniecznie. Na parkingu w moim mieście już od kilku miesięcy stoi Jawa 350 TS. Pod chmurką, bez żadnego przykrycia. a nie, sorry ma przykrycie - kilkanaście cm śniegu ;|
Witamy w Polsce! Ale to z pierwszą pomocą to trafiłaś w dziesiątkę!!!Tak jak napisałaś, że policja nie interesuje się tym, że chcemy jak najszybciej załatwić wszelakie formalności i mieć to wszystko z głowy..więc prosto z mostu mówiąc: im to zwisa i powiewa...
Tak na marginesie dodam, iż mi się wydaje, że to też zależy na jakiego policjanta sie trafi i jakie podejście na do całej sprawy i swojej pracy...Bynajmniej takie jest moje zdanie.Pozdrawiam!
Archiwum
Kategorie
- Imprezy i zloty (4)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (13)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (15)
- Turystyka (2)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)