19.12.2010 19:40
Podsumowanie roku 2010
Blog założyłam jak już miałam CBR'kę i to zupełnie przypadkowo przez podesłanie mi na jakże wspaniałym komunikatorze gadu-gadu, przez dość dobrze znanego nam wszystkim blogera Posadzonego (którego serdecznie pozdrawiam i dziękuje za wkręcenie w tą cudowną przestrzeń moto świrów).
Pisanie bloga skupiło się więc na CeBeR'ce, którą kupiłam 26.09.2010, był to prezent na urodziny, który sama sobie sprawiłam :) No i oczywiście wielkie podziękowania dla Aliss i Krasnala, którzy niestety nie maja bloga i muszę nad tym popracować ;]
.: Jest zx6r, ale czeka :.
W listopadzie jeszcze 2009r kupili mi rodzice zx6r, umowa była, że jak zdam maturę jest mój i nie muszę im oddawać kasy, ale dostane go dopiero jak sytuacja w szkole będzie jasna, czyli przynajmniej gwarancja, że przystąpię do matury. Jednak pozwolili mi go wystawić kilka razy i pojeździć :) Zaliczyłam nim też znaną większości imprezę "Mikołaje na Motocyklach". Potem jeszcze kilka razy wyjechałam, ogromna ulewa, też została zaliczona ;)
.:Rozpoczęcie sezonu:.
Jednak mój sezon nie trwa od września a od 28.02.2010, kiedy pierwszy raz wyjechałam moim maleństwem DNA i jeszcze gdzieniegdzie był śnieg, ale bez problemu dało się jeździć :) Udało mi się też namówić kumpla by wyjechał swoim Banditem i tak cały dzień śmigaliśmy razem.
Jednak ten dzień wcale nie zakończył się miło... a wręcz przeciwnie był to najgorszy dzień w moim życiu i który wiele zmienił.
Zadowolona po tak udanym dniu wróciłam do domu, byli goście u rodziców. Kiedy wyszli stało się coś czego bym nie przypuszczała w najgorszych snach. Do pokoju wpadł ojciec z awanturą, że mam oddać mu kluczyki i dokumenty i koniec mojej jazdy, leciały bluzgi, dowiedziałam się po raz kolejny jakim to jestem jego życiowym problemem i udręką. Postawiłam się, bo nie widziałam powodu dla którego miałabym oddawać Dn'ke zwłaszcza, że jasno było powiedziane, iż nie będzie wyrywania i zabierania dokumentów chyba, że zawale szkołę, a taka sytuacja nie miałam miejsca. Akcja potoczyła się błyskawicznie aż przyduszona wylądowałam na ziemi, przyjechała policja, która gówno zrobiła powiedziała, że mam się słuchać rodziców. Natomiast ja po 5 dniach zgłosiłam się do lekarza z ciągłymi zawrotami głowy i wylądowałam w szpitalu na badaniach(uraz części potylicznej czaszki). Dokumenty od zabawki zabrane no i zabranie też zx'a. Od tej pory już relacje w domu są baardzo chłodne.
.: ja Wam pokarzę :.
Pamiętam jak moja mama powiedziała mi
"Kidy stracisz motor wszyscy Ci twoi znajomi Ci oleją i zostaniesz sama, masz ich tylko ze względu na motor "
Te słowa cholernie bolały... Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie ma racji...
.: nie mam swojego, ale... :.
Mimo, że nie miałam swojego 2oo nadal jeździłam. Czasem jakiś kumpel pożyczył na cały dzień swoją zabawkę, a tak to prawie codziennie jak któryś z kumpli śmigał podjeżdżał po mnie i zabierał mnie na pakę, za co ogromnie wszystkim dziękuje. Wymieniać nie będę, bo po co, ten kto mnie brał wie, że chodzi o niego. Dzięki temu jeździłam w na prawdę sporo tras, nie wyleciałam z rytmu i poznałam wiele nowych osób.
Jeszcze raz dzięki chłopaki :]
.: czas na sprawiedliwość:.
1.05.2010r. - pierwszy wypadek
Miałam jechać na ostatnie zajęcia z biologii. Mama powiedziała, że zawiezie mnie autem. Więc ubrałam się i czekam, lecz oczywiście jej się nie spieszyło i stwierdziła, że ojciec mnie zawiezie. Ojciec natomiast stwierdził idąc do garażu, że pojedzie swoim motocyklem. Ja ubrana w jeansy, trampki i marynarkę z torbą wsiadłam na motocykl.
Nie lubię z nim jeździć, bo moim zdaniem mimo, że jeździł kiedyś to nie zna tej maszyny i nie wiem jak to określić, ale czułam, że szybko skończy się jej żywot z nim.
Wyjechałam z Gdyni, wjeżdżamy do Sopotu, mijamy moje ulubione miejskie winkne i zbliżamy się do mojej byłej szkoły jadąc w stronę Gdańska.
Nagle czuje, że coś jest nie tak.... Podniosłam głowę do góry i lekko w bok, już widzę co się dzieje.
Fiat 126p w centrum Sopotu...i kurna "seee wyjadę, a co tam..."
Wiedziałam, że ojciec już kurna nic nie zrobi, po prostu wiedziałam, więc tylko czekałam, aż wylecę w powietrze...
no i było... Świat dziwnie raz przyspiesza, raz zwalnia, hałas jak jasna cholera... słyszę jak wszystko się łamie, pęka i rozgniata...
Pamiętam do dziś jak się przez chwile śmiałam w kasku, kiedy przelatywałam nad tym czerwonym maluszkiem z czarna rejestracją "nie no co jak w co ale w malucha?..."
Potem wróciła
świadomość tego co się dzieje. Czułam jak robię salto w
powietrzu...Potem przed oczami za wizjerem zobaczyłam zbliżający
się w moją stronę asfalt, szybkie pytanie "co zrobić żeby
karku nie skręcić?" Reakcja była błyskawiczna i chyba
odruchowa... skuliłam się robiąc klasyczny pad...
Wtedy usłyszałam już tylko tępy huk jak moje ciało w sumie bezwładnie upada na asfalt.
Początkowy problem z oddychaniem bo płuca się obiły trochę... Staram się ruszyć rekami i nogami by sprawdzić czy wszystko jest ok, noga nawala jak szalona, podwinięta jakoś dziwnie... Dookoła ludzie zablokowali ruch.
Patrze gdzie jestem ooo kurna... kawałek i byłabym pod kołami samochodu jadącego z naprzeciwka...nie byłoby co zbierać, tylko kleks by po mnie pozostał...
ale mimo to
kolejny powód do śmiechu się oczywiście znalazł... wiecie
gdzie wylądowałam? Na wysokości drzwi mojego starego LO z
którego 5 miesięcy wcześniej się wypisałam do innego.
Podbiega do mnie facet by sprawdzić co ze mną, kiedy z trudem podnosiłam ręce by ściągnąć kask, było gorąco. Pyta czy wszystko ok, że jest ze straży pożarnej i już wezwał pomoc no i żebym się nie ruszała.
Gdzieś za sobą słyszę jak ojciec chodzi i z kimś gada. A facet który był przy mnie podszedł do niego i pyta się czy jestem jego córką. Wtedy sobie myślę "no yo nawet się mną nie zainteresował tylko gada z innymi a ja leże jak debil na środku ulicy". Jednak podszedł i zapytał się co ze mną... "noga mnie napier**la..."
Facet który się mną od początku zajmował przyniósł moje rzeczy, które wyleciały z torby w tym telefony i iPhone, który o dziwo żyje, jedynie się porysował :D
Przyjechała karetka, zabrała tylko mnie...Ojciec powiedział, że jest ok i pojechał po auto by ściągnąć złom z drogi.
Szpital wspominam sympatycznie, już się nie boje igieł i wenflonów:] Ratownicy byli szalenie sympatyczni i gadaliśmy cały czas. Byli w szoku, że mam takie poczucie humoru. Wozili mnie na łóżku z sali do sali, podłączyli pod różne ustrojstwa, zrobili rentgen wszystkiego co się dało.
Wyszłam jakoś ok 17, czyli ok 5 godz tam spędziłam. Urazy hmmm poobijana... A noga nie była złamana, tylko tak oberwała i się skręciła, gdzieś tam w lewej stopie.
Po czasie okazało się że opuchlizna i wylew w stopie źle się wchłonęły i zablokowało jeden staw. Operacja jakoś w przyszłym roku bo rehabilitacja nie pomogła.
.: szokujące przebudzenie :.
Po południu sobie przysnęłam... Coś mnie nagle przebudziło i szybko włączyłam laptopa ( do dziś zastanawia mnie ta reakcja). Odpaliłam gg zaraz wiadomość jednego z motomaniaków czy wiem coś na temat wypadku, który miał miejsce jakieś 2godz temu na obwodnicy... Miałam przeczucie, że to dotyczy kogoś z mojej ekipy... Szybkie wejście na forum, gdzie było coś na ten temat...
Coraz wyższy puls, nerwowe wyszukiwanie informacji, potem telefonu...
"proszę obyś to kurna nie był Ty, odbierz do cholery..."
Łzy w oczach bo informacje dobijające "chyba nie przeżył...", "wyglądało masakrycznie...palił się"
Telefon milczy, kurna mać nieee...
Dzwonie do jego kumpla, bo zawsze śmigają razem "sorry nic nie wiem jestem poza 3miastem.... daj znać jak się czegoś dowiesz"
Kolejna droga ratunku, a ja już odchodzę od zmysłów... Dzwonie do znajomej z pogotowia... jest odebrała...
"Jesteś jeszcze w pracy?" - czuje że głos mi wariuje, a ona już wie, że coś się stało.
"W sumie właśnie wyszłam, ale o co chodzi? " podaje jej dane i o co chodzi... słyszę jak rozmawia z kimś i dostaje informacje....
"To on...jasna cholera... dzięki... to ja lecę...muszę się dowiedzieć co z nim"
Tak szybko i w takim stresie jeszcze nigdy nie wyszłam z domu, w miedzy czasie telefon do znajomych obok, czy jadą ze mną, lub czy choć podrzucą do szpitala...
Za kilka minut już jechaliśmy... Wparowałam do szpitala blada z nogami z waty, nie wiedziałam na co się szykować...
"Matko facet trzymaj się... oby wszystko było ok"
Kumpel gada z personelem bo ja nie jestem w stanie. Kierują nas do sali... Ledwo go poznałam blady, na prochach przeciwbólowych, z temblakiem na łapie, przykryty jakimś czymś wygląda jak ktoś inny.
Na szczęście wyszedł z tego z połamana ręką i poobdzierany...
z motocykla nic nie
zostało...
.: atomowy zlot motocyklowy :.
06 - 08.08.2010
Ruszyliśmy w 2 maszynki. Kumpel ze mną na pace Virago 535 i kumpela na ninji 250. Kierunek Krąpiewo...
Trasa bardzo fajna tylko pogoda nieciekawa. Pod koniec złapał nas deszcz już nie wspomnę, że mieliśmy odwołać wyjazd bo u nas lało, ale wbiliśmy się w dziurę jak przestało padać i w miarę było ok ;]
Dojechaliśmy "piiiwwooo...dajcie piwo"
Kumpel rozkłada namiot a my ogarniamy co, gdzie, jak...
Poznaliśmy nowych ludzi, było całkiem sympatycznie... przejechałam się terenowymi wojskowymi zabawkami.
Znajomi od Virago i Ninji pojechali kolejnego dnia do Bdg, mnie tam odebrał kumpel i pojechaliśmy z powrotem na zlot.
Kolejnego dnia zapakowaliśmy się i kolejny znajomy zabrał mnie na swój motocykl by przetransportować do domu.
."20 min po
zakończeniu zlotu:.
20min po wyjeździe z terenu zlotu znowu latałam, bo przywalił w opla kombi... "kurna znowu!"
Kiedy się podnosiłam, drugi kumpel biegł do tego co leżał i go chciał podnieść ;o Zaczęłam krzyczeć "Zostaw go! nie podnoś! " na nic się to zdało...
Na szczęście nic poważnego tym razem się nie stało, ale to mi pokazało jak ważne jest nauczanie pierwszej pomocy... Bo przecież mógł tak go zabić...
Telefon do chłopaka z Bdg "Kochany znowu leże jestem w Koroniewie, przyjedz po nas z lawetą bo nici z dalszej jazdy."
Przyjechał po ok godzinie...a przez ten czas gadałam sobie z policją. .
Pojechaliśmy do mojej rodziny pod Toruniem a tam przyjechał facet z przyczepką i pojechaliśmy już samochodem do Gdyni.
Oczywiście nic nikomu się nie stało, poza poobijanym ciałem...:)
.: 4 dni później:.
12.08.2010r.
Rano sms "Jest ustawka i jedziemy w trasę po kaszubach. Chcesz jechać? jest dla Ciebie miejsce u mnie na pace "
za jakieś 40 min stał pod blokiem czerwony bandzior 600s wraz ze swoim jeźdźcą. Powiedziałam żeby nie szalał bo pierwszy raz wsiadłam po wypadku i mam lekkie lęki, więc proszę bez wygłupów.
Pojechaliśmy na miejsce spotkania, ekipa już czekała. Trasa świetna, super winkle a do tego kierowca bandziora na prawdę dobrze zapierdziela po takich trasach, nie raz miałam już wrażenie, że opona straci przyczepności i maszyna poleci, ale nie... wychodził ze wszystkiego perfekcyjnie, uczycie adrenaliny bezcenne :D
Zrobiliśmy ostatni postój na którym ustaliliśmy gdzie, kto się odczepia od grupy a na wieczór umówiliśmy się jeszcze na mały wypad.
My odłączyliśmy jako ostatni. Wjechaliśmy do Gdańska, gdzie było jak zwykle tłoczno i pełno objazdów z racji licznych remontów. Wjechaliśmy w jakąś boczną by ominąć korki. Jedziemy sobie spokojnie lewym pasem, zwalniamy bo przed nami czerwone, kiedy dojechaliśmy zrobiło się zielone, przyspieszyliśmy lekko i jedziemy przed siebie a tu naglleee.....
"a se skręcę " z prawego skrajnego pan w golfie stwierdził, że jednak na krzyżówce to sobie skręci w lewo. Szkoda tylko, że my tam jechaliśmy....:]
Jeb...bum... trzask... prask i bandzior wbił się w połowie długości golfa, potem go jeszcze obróciło.... bo pan jeszcze sobie jechał. Kumpel leży na glebie a ja jakoś dziwnie odskoczyłam i jego jeszcze złapałam, by nie leciał dalej...
Świadek dzwoni po karetkę, policje i
straż. Sprawca nie bardzo chce by było to wzywane no to dostał
jeszcze zjeby ode mnie :]
Kumpla zabrała karetka, ja zostałam na miejscu wypadku z policja i załatwiałam formalności...Cały olej z moto wyleciał, lagi wykręcone jak banany...
Szlak mnie trafił, kiedy pan stwierdził "No to pani sobie teraz jakoś musi ściągnąć pojazd z miejsca wypadku..."
Super... spędziłam tam
kilka godzin... Zadzwoniłam do mamy i kumpla, że miałam
wypadek, ci już nie wierzyli zupełnie. Mama była
przekonana, że sobie żartuje i mnie opierdzieliła jeszcze...so
nice :]
Żadna laweta nie chciała brać motocykla... w końcu jakoś ktoś po złomka przyjechał. Poleciałam szybko do szpitala do kumpla, leżał i czekał na badania... Zadzwoniłam do ekipy odwołać wieczorne śmiganie. Za jakiś czas byli już w szpitalu. Wróciłam do domu jakoś ok 22 a kumpla wypisali ok 3 w nocy.
Nic poważnego się nikomu nie stało, poza obiciami ;]
.: kasa z nieba nadzieją na lepsze jutro :.
16.09.2010r
Dostałam e-mail od prawnika, który zajmuje się moim odszkodowaniem z pierwszego wypadku. Wiadomość niesamowicie pozytywna, kasa na koncie się pojawiła i to nie mała :D Mogę spokojnie rozglądać się za maszyną dla siebie :D
Całe dnie i noce siedziałam i szukałam czegoś dla siebie. Opcji było kilka, ale cel jeden -> ścigacz :D
.: marzenie na wyciągniecie ręki :.
Przeszukując ogłoszenia wpadła mi w ręce ślicznotka, czarna cbr 600rr cudoo...!
Zadzwoniliśmy, facet z mojego miasta, za chwile po kasę i jedziemy ją zobaczyć, przy okazji telefon do kumpla mechanika, że zawitamy by sprawdził maszynę przed zakupem.
Spodobała mi się niesamowicie, ale jakoś nie czułam do końca, żeby to była maszyna dla mnie. Pozycja jakoś mi nie odpowiadała czułam, że ma w sobie sporą wariatkę i coś mi mówiło, że to nie to...choć cholernie mi się podobała...
Daliśmy kaucje za cbr'ke i pojechaliśmy do kumpla do warsztatu, oczywiście ja na pace bo mi kumpel nie pozwolił prowadzić, kiedy nie wie czy z maszyna jest wszystko ok. No i musiał sprawdzić czym Młoda chce śmigać=]
Kiedy przyjechaliśmy było już szarawo, ekipa wyłoniła się z warsztatu i za chwilę było "no dobra to co tym razem za złom jest do sprawdzenia? eeee... ale które? Mała kawa?".
Kiedy wskazałam na rr'ke zjeba dostałam solidnego...ale sprawdzili i wycenili ile trzeba wpakować jeszcze w niego. Potem zaczęła się rozmowa, że lepiej coś innego dla mnie... ja się trochę dobiłam jak mi zaczęli stare nakedy pokazywać...Bądz co bądz zrezygnowałam z rr'ki.
Wkurzona, że nie ma nic co by mi się podobało na allegro bo okres na kupno dopiero nadchodzi a ja chciałabym jeszcze trochę w sezonie pośmigać.
Napisał do mnie
mechanik, czy jestem na niego zła, że tak mnie odciąga od zakupu,
bo co przyjadę czymś co niby chce kupić to, albo okazuje się
kompletny złom, albo coś co się dla mnie nie nadaje... ale co ja
mogę mu innego napisać jak tylko podziękować. Wiem, że chce
dla mnie jak najlepiej i doceniam to. Bardzo się ciesze, że mam
takie osoby jak On które pilnują bym nie zrobiła głupoty.
Wiem wariacie, że to czytasz ;) i na prawdę szczerze Ci dziękuje,
cholernie się ciesze że Cię poznałam :] W sezonie nadrobimy
straty obiecuję:]
.: CeBeR :.
jej historia już jest Wam znana a dalsze jej przygody
będę starała się w miarę możliwości tutaj opisywać, ale jak
wiadomo to nie był koniec wypadków, kolejny czyhał na mnie
już16 dni po zakupie i 24 godziny po odbiorze z serwisu...
zainteresowanych odsyłam do wpisu "Fatum Bum Crash
Tester"
Jeśli wytrwałeś do końca to wielki szacunek i gratulacje :)
Lewa w górę i do zobaczenia
w sezonie na zlocie, który mam nadzieje uda się
zrealizować
Komentarze : 62
Chyba pecha przynosisz jak siadasz na plecaku :D
creez-> jak tylko będzie okazja zabieram się za stunt zabawę, ale do tego potrzeba drugiej maszyny prawdopodobnie rozwalona 125 na początek tak jak znany repsol ;]
latajacyczestmir -> nudy? o nie nie nie :D
Road nieustraszona :) scenka mi opadła po przeczytaniu twojego wpisu, tylko czekać kiedy zabierzesz się za stunt hehe. Pozdrowienia z serca kaszub ;)
latajacyczestmir-> haha ale czy to pozytyw jest to nie wiem:P
Kampiszon -> jak coś to się przypomnę z pewnością :D
Jak Ci sie nie uda to Cie przywioze na ten zlot i nie masz wyjścia ;>
kampiszon->bardzo chciałabym pojawić się na zlocie, ale cholera wie czy mi się uda (kasa), ale zawsze możesz przyjechać na pomorze:P
Poza tym co we mnie takiego innego? człek jak każdy inny tylko trochę bardziej pierdolnięty niż przeciętny :P
Road obiecaj mi że pojawisz się na zlocie bo nie przepuszcze okazji poznania takiej motocyklistki ;) Lewa
alpina-> bez paniki wszystko i tak pozytywnie się zakończyło i dostaliśmy sporo kasy przez co mamy lepsze zabawki :)
Masakra Road odwołuje nie latam z Toba n tyle akcji w ciągu jednego sezonu ostro ;Dhehehe uważaj na siebie w przyszłym sezonie;)
odwazny-> ja z Ciebie też, taki stek bzdur przeczytać to się podziwia haha :P
no ok postaram się zablokować moje moce by żaden nieprzyjemny incydent nie miał miejsca... :]
Jestem dumny z siebie że dotrwałem do końca :D powiem Ci road, że nie masz co na nudę narzekać :P dobrze, że wszystko się kończyło szczęśliwie. A ja chętnie z Tobą pośmigam ta myśl i ten dreszczyk emocji ;)
A coś trzeba wymyślić ;D kurde to widze zlot przenosimy w strony chorwacji ;D
michalinski-> cała przyjemność po mojej stronie :)
jak już mówiłam z ogromną przyjemnością się spotkam :) sezon przed nami w którym można a wręcz powinno się coś wykombinować :)
Wpis rewelka! Opisałaś swoje raczej mało przyjemne przypadki w taki sposób, że poprawił mi się humor! Co do lęków - nie wsiadałem przez 2 miesiące do puszki po dzwonie. Liczę, że się kiedyś spotkamy to będzie co sobie z Wami opowiadać! Pozdrawiam! ;) M.
strunka -> NULL PROBLEMO !:)
trzeba będzie obmyślić plan no i kasa...kasa.... ja muszę pracę dorwać bo bez tego to nie zajadę daleko:[ planów wiele a za wszystko trzeba płacić...
Hej dziewczyny napiszcie cos więcej o tej Chorwacji, też chętnie bym sie zabrała. Jest taka opcja? :)
latajacyczestmir -> no jak się ładnie wkupisz w nasze łaski to czemu nie :P
Mala25 -> jakie zadanie dla tego Pana szykujemy ? trzeba coś wykombinować haha
mala25 i road ja chce z wami do tej chorwacji :D:D:D
agas2r -> haha dokładnie masz racje co to tych początkowych pytań. Pamiętam jak do mnie koleś wysłał wiadomość w spr.kupna moich pierwszych 2oo i było "a ile on jajwiecej pocisnie" nie dość, że napisane wypaśnie to jeszcze pytanie powalające. Leżałam ze śmiechu jak to czytałam ;]
Co do wykorzystanie to muszę przyznać, że w dużej większości moi znajomi mimo, że mają spore maszyny to wykorzystują je dość dobrze :) może kiedyś i mi się uda...
"Już myślałam, że autorką bloga jest osoba, która kupuje 600cc [..] "bo ten sprzęt mi się podoba wizualnie", a tu w końcu konkretna odpowiedź i miłe rozczarowanie :)."
Jeśli jest inaczej to po co kupujesz cb600rr, przecież i tak nie będziesz wykorzystywać mocy w 100% ;)
Gdybyśmy brali pod uwagę tylko aspekty techniczne to w zasadzie 50% z motocyklistów jeżdżących po mieście mogłaby zostać przy GSach. Niestety wśród motocyklistów duzo jest taki którzy rozmowę zaczynają od "ile leci" i ile ma koni i dlaczego tak mało ;)
Szacun za charakter ale co ty masz pecha a zarazem szczęście to masakra. Może pojedż do Częstochowy ? i poleż krzyżem ? bo swoimi dzwonami to możesz obdzielić silną grupę motocyklistów ze średniej miejscowości. Generalnie jak to mówią ?? miękkie serce twarda dupa.
Motocyklowe pozdro z Wrocławia
Kucin -> jeszcze raz dzięki :) Dobrze, że nic poważnego Ci się nie stało w wypadku ja śmigałam ze skręconą kostką ;p
Co do cbr'ki była z tego co pamiętam taka, ale już poszła;/ jak coś będzie dam znać. A kobietek trochę śmiga trzeba wiedzieć gdzie szukać :)
shadow493 -> dobrze rozumiesz...straszne, ale prawdziwe...z pewnością będzie to zapamiętane na zawsze:(
Też się zastanawiam jaką lekcje miałam z tego wyciągnąć... mam pewną teorie, ale to dość skomplikowane.Ogólnie chodzi o to, że powinnam docenić to, że żyje (bo był taki okres kiedy chciałam się poddać) mimo tego, że w życiu było jak było to coś tam nade mną czuwa i chce bym żyła.
"Postawiłam się, bo nie widziałam powodu dla którego miałabym oddawać Dn'ke zwłaszcza, że jasno było powiedziane, iż nie będzie wyrywania i zabierania dokumentów chyba, że zawale szkołę, a taka sytuacja nie miałam miejsca. Akcja potoczyła się błyskawicznie aż przyduszona wylądowałam na ziemi, przyjechała policja, która gówno zrobiła powiedziała, że mam się słuchać rodziców."
Popraw mnie jeżeli źle rozumuję, ale ojciec Cię dusił ? WTF?
A co do ogólnej historii to powiem, że jedno wielkie WOW. Sam zacząłem niedawno latać, ale na razie niestety sam (w mojej okolicy mało jest osób, którzy podzielają Naszą pasję, wolą kupić sobie puszkę. )
Mówi się ,że człowiek uczy się na błędach, ale paradoksalnie Ty nie popełniłaś żadnych, więc nie wiem jaką naukę masz wynieść z tych wydarzeń ;).
Lewa w górę.
Hehe, nie naprawdę masz fajny styl - pisz dalej ;)
Fobie fobiami- wydaje mi się że nie każdego dotyczą.
Miałem szlif na GS`ie (jeszcze), trochę owiewki porysowane, lustereczko połamane- standard (o sobie nie mówie, troche się pościerałem- ale to pikuś) przez myśl mi nie przeszło by się "rozstać" na drugi dzień pomimo potwornego bólu lewej nogi i tak wsiadłem i strzeliłem sobie traske prawie 200km ;) Niestety po 3 miesiącach znudził się gsik i przyszła cbrka- od znajomego, która poniekąd też się znudziła, te 100kucy jednak to nie jest wcale tak dużo [ motocyklami jeżdżę od dziecka, bez prawka jeszcze nawinąłem sporo km, więc myślę że cos tam potrafię] Aktualnie poszukuję 954 najlepiej biało czarnej- gdyby ktoś miał tak do 15-16k góra- chętnie bym kupił po nowym roku ;)
Szkoda że w naszym gronie nie ma takich kobiet, większość po kilku przejażdżkach (nie mówie że od razu stawianie na gume itp) ale ogólnie, nie chce jeździć jako plecak, a tym bardziej nie chcę mieć prywatnych 2oo ;/
Pozdrawiam ;)
Adrian
AK47 -> Cieszę się, że moje wyjaśnienie Cię usatysfakcjonowało ;)
Właśnie o lęki tego typu mi chodzi. Ja po tym wszystkim jestem wręcz przewrażliwiona pod względem tego co dzieje się na ulicy i dookoła. Mam wrażenie, że coś mi zaraz zajedzie, wyskoczy itp. Ma to swoje plusy oczywiście jak i minusy, z pewnością jeżdżę ostrożniej, pytanie czy kiedyś nie spanikuję...ale myślę, że wszystko potoczy się ok i będzie jak dawniej. Cebra bardzo mi pod pasowała, nie boje się nią jeździć tylko boję się ludzi, którzy nie patrzą co się dzieje dookoła. Wkurza mnie też to, że kiedy się honda wywali nie mam siły jej podnieść...200kg kontra drobne 50kg nie ma szans ;] raz mi się wywaliła do dziś nie wiem jak stojąc na stopce, śmieje się ze zemdlała ;P
Dzięki wielkie i również życzę udanego sezonu :)
Przy okazji masz bloga czy tylko komentujesz? Szukałam po tym nicku i nie znalazłam.
No i o taką odpowiedź mi chodziło! Już myślałam, że autorką bloga jest osoba która kupuje 600cc po 70 żeby kozaczyć, czy "bo ten sprzęt mi się podoba wizualnie", a tu w końcu konkretna odpowiedź i miłe rozczarowanie :).
Z tymi lękami to chyba obie się nie zrozumiałyśmy, mi chodziło o to, że po szlifie człowiek się boi/ ma lęk związanym z jakimś wydarzeniem, no przynajmniej ja tak miałam gdy oberwałam lusterkiem (nie z mojej winy), to potem przez dłuższy czas miałam jakąś fobie na tym puncie i bałam się przejeżdżać między samochodami, by znowu nie oberwać. Dlatego też dłużej postanowiłam jeździć swoją małą cbr'ką , mimo, że planowałam zakup czegoś większego, co z resztą potem nastąpiło. I masz racje, jestem zwolenniczką małych kroczków, ale po 3 sezonach wsiadam teraz na wymarzoną RR'kę, nie bojąc się, że jej nie opanuje.
Pozdrawiam i oby sezon 2011 odbył się bez szlifów dla Ciebie i Cbr'ki:)
Kucin -> nawet nie wiesz jak miło czytać takie pochwały, dzięki wielkie :) początkowo myślałam, że moja pisanina będzie jednym wielkim chłamem.
Nie ma opcji żebym zrezygnowała z 2oo póki mam wszystkie kończyny i nie jestem przybita do łóżka:]
Nie ma spr ja się chętnie z Wami wszystkimi spotkam.
Ma być zlot blogerów na którym mam nadzieje, że w większości się spotkamy :)
a ten rok wbrew wszystkiemu był szczęśliwy bo wszyscy żyjemy :)
Zdecydowanie faworytka ;D
Masz świetny język, wszystkie wpisy są równie pasjonujące i wciągające. Chciałbym Cię poznać w rzeczywistości- kobieta która tyle przeżyła i nie zraziła się do motocykli, naprawdę, mam nadzieję ze poznamy się na jakimś zlocie.
Też latam Ftrójeczką ;)
Mam nadzieję że w przyszłym sezonie będziesz miała więcej szczęścia ;)
Powodzenia,
Adrian.
mala25 -> byłam tam z 2 czy 3 razy więc też mam już trochę oblataną miejscówkę i znam kolesia który wynajmuje tam kwatery ;] myślę, że razem byśmy zaplanowały ciekawy wypadzik :D
a wracajac jeszczze do tej chorwacji - wiem gdzie sa tanie, fajne noclegi, blisko morza i zajeb**** trasy do latania ;D
bardzo chętnie ;D
Ty lepiej si dowiedz, ROAD, czy na Ciebie jakas cyganka nie rzucila klatwy :D. Normalnie dziecko wojny, 4 wypadki 1 sezonu... Ciesze sie, ze dobrze sie trzymasz. Uwazaj na siebie, LWG.
mala25 -> no to extra będzie wesoło oby się udał ten zlot :D może jakoś razem się zgadamy i na Chorwację ruszymy razem naszymi maleństwami :)
co do komentow na fbl
1. pewnie ze robimy sesje ;DD
2.a co do chorwacji tez planuje na moto ;D
AK47 nie widzę powodu by się tłumaczyć z mojego wyboru, ale niech Ci będzie.
źle zrozumiałaś treść.... Lęki pojawiły się niedawno, po wypadkach jakie są opisane w tym właśnie wpisie i w Fatum Bum Crash Tester, jeśli je przeczytasz powinnaś zrozumieć. Każdy kierowca którego znam i miał wypadek to przez jakiś czas walczył z lękami, jest to normalny skutek uboczny.
Widać, że jesteś zwolenniczką malutkimi kroczkami do przodu, ale ok każdy ma swoją taktykę by dojść do celu, moim jest gsx-r k6 w górę, na dzień dzisiejszy.
Mając DNA, która wcale nie była taka grzeczna, wykorzystywałam ją na całego, zrobiłam kilkanaście tys.km.
Przez ten czas nie raz pożyczałam maszyny różnego typu, w tym te które wymieniłaś i wiele innych, by zobaczyć jak czym się jeździ. Nic mi nie leżało poza sportem, na wszystkich innych czułam dyskomfort, nie chciałam 125 jak nsr czy rs pali dużo, dźwięk hmm nieee...osiągi prawie jak DNA. a cbr 125 kompletnie mi nie przypasowała.Idąc dalej zx250r też mi nie przypasował czułam się na nim tragicznie, DNA przy nim to kolos.
Decyzja zapadła więc, że no cóż Młodej pasuje ścig, przeszła już troszkę, ma jakieś pojęcie bo jeździła kilkoma maszynami i ogarniała, bo oczywiście nie jedna osoba mnie sprawdzała by sprawdzić czy pomagając mi w zakupie maszyny nie przybiją mi gwoździa do trumny ;] za zx'a dostałam opierdziel szybko go też straciłam, ale to inna bajka i może dobrze bo cebra jakoś bardziej mi się podoba(jest wygodniejsza). Jak to mówił mój kumpel "jak masz głowę na karku to wsiadaj na litra, wtedy zobaczymy czy tak jest faktycznie.Każdy powinien tak zrobić bo wtedy byłaby selekcja naturalna"mocne słowa, ale moim zdaniem ma chłopak po części racje. To, że mam teraz pod sobą 100 kucy nie oznacza, że na starcie jadę do odciny na każdym biegu i kozaczyć po ulicy. Wszystko przyjdzie z czasem :) Jak kupiłam DNA bałam się na nią wsiąść a jak miałam ja przestawić to się wywaliłam prawie bo waży ok 100kg zalana, ale to było tylko początkowo. Z czasem szerokie laczki prowokowały do wchodzenia w winkle a do tego przyspieszenie i v-max rewelka, każdego objechała z dawnej ekipy małych 2oo. Dla mnie nie było problemem jeździć na żadnym motocyklu jeździłam miedzy samochodami, tirami, w trasy zawsze było wszystko ok. Kiedy kupiłam zx'a jak i teraz cbr pierwsze kilkaset km były pod okiem znajomych, którzy sprawdzali jak mi idzie i byli w szoku, że tak sobie radze mimo tylu przygód i do tego nie jeżdżę popisowo jak nie jedna osoba, która chce się pochwalić wszystkim dookoła, czego to nie ma. Jednym słowem, że mam głowę na karku i rozsądnie wykorzystuje to co ma mi maszyna do zaoferowania.
Silnik hondy jest bardzo elastyczny sama z ciekawości sprawdziłam ile zdoła wytrzymać i pewnego dnia kiedy była pusta droga wbiłam 6bieg i zwalniałam tak by spr ile wytrzyma bez dławienia i przygasania...szok ok 40km/godz i jeszcze mogła mniej.
mam nadzieje, że ta wypowiedz Cie usatysfakcjonuje jeśli masz więcej pytań, lub zwyczajnie chcesz pogadać zapraszam na rozmowę na gg, bo wydaje mi się, że tu nie jest na to odpowiednie miejsce ;] nr jest podany w zakładce "o mnie" pod awatarem ;)
Nie na miejscu bo? Jeżeli moja interpretacja była błędna to może zamiast kasowania byś mi to wytłumaczyła? :) Myślę że jesteś na tyle dojrzała by móc poprowadzić ze mną taką dyskusję.
No ale dobra jak nie chcesz mi wytłumaczyć czemu nie chcesz pokonywać lęków związanych z jazdą po mieście, wyprzedzaniem itp na czymś słabszym, to odpowiedz mi czemu po 70cc gilerze kupiłaś 105konną cbr (nie wspomnę tu o wcześniejszej zx6r), a nie np jakąś cb500 czy gs'a by na nich pokonywać te lęki?
Żeby nauczyć się biegać, trzeba wpierw nauczyć się chodzić, a żeby to zrobić to trzeba to robić stopniowo i powoli, a nie rzucać się na duże motocykle...a szczerze jestem Ciekawa czemu kupiłaś tak duży motocykl.
I proszę o odpowiedź jakiej udzieliłaby mi osoba dojrzała a nie "bo tak", albo bezpodstawne kasowanie.
Czyli jesteś chodzącym i jeżdżącym testem szczęścia. Twój wypadkowy magnes kontra szczęście pozostałych...
Oby w nadchodzącym sezonie karta się odwróciła.
cortes -> nie marudź mi tu tylko pokaż na co Cie stać :) nie bądź leszczem ;p
Przygody na moto to ja miałem już dawno (kiedyś pracowałem w Londynie jako kurier na moto) i ich nie pamiętam !
Od kilku lat jeżdżę bez przygodowo :D.
Poza tym, żeby pisać, trzeba umieć. Dlatego pozostanę przy komentowaniu.
cortes -> ale chyba wypadałoby się z nami podzielić swoimi motoprzygodami bo jesteś dość aktywny w komentowaniu :) no nie daj się prosić:]
no jasne można śmignąć razem czemu nie... :)
eee tam ja swoje mam i dobrze mi z tym i wcale nie uważam żeby były szpetne z resztą nie rzucają się w oczy;)
Ale, ja nie mam zamiaru czaić się na zlot, żeby z Tobą pośmigać. Po sąsiedzku mieszkamy;)
A co do pozostałych bloggerów....Może jakoś gościnnie mnie dopuścicie (jeśli w ogóle będę miał czas na zlot).
Jeśli chodzi o pannę na moto bez odpowiednich ciuchów to jak zapewne wiesz, większość ludzi, którzy nie mają motocykla nie mają również ciuchów. A kiedyś musi być ten pierwszy raz :). W każdym razie potencjalnym pasażerom mówię stanowcze nie!
A blizny są ok u facetów. Panie zwykle lepiej prezentują się bez nich ;) Wspomnienia lepiej ze zdjęć sobie przywołuj !! :)
cortes -> a Ty zakładaj bloga bo na zlot nie pojedziesz ;P
jestem kotką jak najbardziej czasem potulna a jak trzeba wystawi pazury :D a ile żyć mi zostało tego nie wiem, wole moment zaskoczenia kiedy się tego dowiem;)
ja też nie wsadzam ludzi na pakę, ale powiem Ci, że po wypadkach mam inny pogląd trochę, bo tu nie jest jak w aucie,że zwykle ginie pasażer a kierowca przeżywa. Kierowca wali w auto a pasażer przelatuje nad, czyli z mniejszą siłą uderza i nie wali (teoretycznie) bezpośrednio w pojazd. Bardziej poturbowani w moich wypadkach byli kierowcy niżeli ja;]
No i w ogóle co to za pomysł żeby zabrać w trasę pannę bez moto ciuchów?
Co do blizn to ja już kilka mam i z każdej jestem zadowolona,bo wywołują wspomnienia na całe życie.
No po przeczytaniu tego wpisu muszę Ci przyznać, że niesamowicie wytrwała i twarda jesteś szczególnie, że jesteś dziewczyną (z góry zaprzeczam wszelkim spekulacją nie nie jestem antyfeministą). Co do samego wpisu: świetnie się go czyta nie wiem jak to robisz Ty i pozostali blogerzy, ale odnoszę wrażenie, że moje wypociny strasznie odbiegają poziomem od waszych (niestety na -). LwG, powodzenia w kolejnych sezonach, aby były tak samo udane jak ten i oby mniej "kolizyjne". Do zobaczenia na zlocie :D
Road, może Ty kotem jesteś ?? Jeśli tak to ile żyć Ci pozostało ?? :D:D:D
Czy bym Ciebie nie zabrał ?? Jeśli mówimy w czasie przeszłym to odpowiedź brzmi: tak, zabrałbym.
Ale w czasie przyszłym odpowiedź brzmi: nie, nie zabiorę (zresztą już nie ma potrzeby).
Od jakiegoś czasu przestałem brać pasażerów na moto. Usunąłem też podnóżki dla pasażera, aby nikt mi się na tył nie pchał. Za jakiś czas również rączka pasażera w mojej Hani zostanie wyrzucona.
Wolę odpowiadać tylko i wyłącznie za swoje bezpieczeństwo. Nie chciałbym żeby kiedyś komuś, kto by jechał ze mną, coś się stało (tym bardziej, że większość osób na "przejażdżkę" w roli plecaka nie posiada stroju jakkolwiek chroniącego w razie wypadku).
Ja sam mam świadomość konsekwencji jazdy na moto. Niedzielne plecaczki nie mają. Gryzłoby mnie sumienie gdyby jakiejś sympatycznej koleżance jadącej w zwykłych spodniach i adidaskach po przejażdżce ze mną pozostały blizny do końca życia. Nawet jeśli gleba nie byłaby z mojej winy.
a ja Ci powiem, ze tez mialem kilka przygód w tym roku :D, ale ktoś nad nami czuwa, zarówno nad Tobą jak i nade mną a więc przybij piątke z Aniołem Stróżem :D.
A co do "Kidy stracisz motor wszyscy Ci twoi znajomi Ci oleją i zostaniesz sama, masz ich tylko ze względu na motor ", więzi pomiędzy ludźmi których poznałem dzięki motocyklowi po wypadku jeszcze bardziej sie wzmocniły.
ciekawe czy w nowym sezonie ktos bedzie chciał z Toba jezdzic ;)
gambo -> to było tak dawno że już nie pamiętam, w " o mnie" coś jest na ten temat ;] a tu chodziło tylko o rok 2010;]
beebas -> dokładnie tak samo uważałam, do czasu wypadku na cbr'ce =[ również życzę ciepłych Świąt i udanego Nowego Roku :)
cortes -> no wiesz co? mnie byś nie zabrał?
boolean -> zastanawia mnie czy to mnie "chwalisz" czy tez wręcz przeciwnie...
fajny wpis chociaz brakuje mi opisu stawiania pierwszych krokow na moto, poco dlaczego itd
Rajku... Kurde... Ech, życie :-) Nie ma to tamto - jeśli dobrze zrozumiałem to wszystkie spotkania z asfaltem miałaś będąc na plecaku - znaczy, że los Ci "boleśnie" dawał do zrozumienia, że masz jak najszybciej zmienić miejsce z "plecaczka" na "kierowcę" :-D Ale, że twarda jesteś i uparta to musiał lekcję powtórzyć kilka razy :-D Dobrze, że w sumie nikomu nic poważniejszego się nie stało :-) Trzymaj się ciepło na Święta a Nowy Rok niech będzie pełen przecudnych kilometrów w zdrowiu i szczęśliwości :-)
Udana jesteś !! :D
W życiu bym Cie nie wziął na moto !! :D
Życzę więcej szczęścia w przyszłości !!
Jak na wpis nastki i całego forum o tym jakiego moto NIE kupować na start, to dziwi mnie optymizm powiewający z wpisu.
Nie ma się też co dziwić, że na forum ludzie na pierwszy moto kupują ten, który się podoba, a że ma 120KM to ch..
silna babka z Ciebie ;)
i bardzo dobrze grunt to się nie poddawać :P
powodzenia w przyszlym sezonie i mnie wypadkow ;)
Bardzo wciągające i koncowo bardzo pozytywnie! Mimo wsyztko sezon OK, wiec nastepnego bez takich przygód!!:)
miszi - > przysięgam, że nie miałam nic wspólnego z Twoim szlifem :]
Bolkiks -> ja się sama sobie dziwie, że się nie poddałam, ale to uzależnienie jest silniejsze ode mnie i dobrze.... będę was męczyć swoja osobą :D :P Nie moja wina wypadków, więc pasji nie porzucę, zwłaszcza, że Cebra żyje:)
Całej reszcie gratuluje dobrnięcia do końca :) Sama jak teraz czytałam by wyłapać jakieś błędy, które oczywiście znalazłam, czułam jakbym przeżywała to na nowo....
będzie dobrze trzeba myśleć pozytywnie :)
Świetny wpis. Podziwiam Cię za to, że nie dałaś za wygraną i dalej śmigasz, ja bym się chyba załamał po tylu glebach:)
Ty to miałaś przeżyć przez ten sezon ;p oby w następnym było mniej wypadkow ;*
Matko Bosko Kochano!! Dziewczyno, Ty chyba jesteś niezniszczalna;] a do tego na maxa pozytywnie zakręcona ;D
Sezon najlepiej podsumowują słowa ryśka "Chwile pełne smutku ale i radości Bożej"
Tak gwoli ciekawostki powiem Ci, że w dniu kupna przez Ciebie CBRki ja miałem szlifa ;P
wpis mi się bardzo podobał, oby mniej tych niefajnych sytuacji ;) Niech Ci Cebra dobrze służy . Pozdrawiam!
Super wpis, długi ale wciągający i ciekawy :) Sezon mimo tych kilku wypadków chyba możesz zaliczyć do udanych :) Pozdrawiam i do zobaczenia na zlocie ;)
Archiwum
Kategorie
- Imprezy i zloty (4)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (13)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (15)
- Turystyka (2)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)